Tu: na jakiejś warszawskiej ulicy. Nieustannie zamalowywane (przez Nich…) i malowane na nowo. Dziś już naprawdę trudno zrozumieć, czemu tamta junta tak ich nie lubiła.
I to zdjęcie moje: gdzieś przypadkowo – przy skanowaniu innych, „ważniejszych” wtedy negatywów znalazłem. To rok 1983, sam początek, nikomu się chyba jeszcze – przynajmniej w W-wie – nie śniło o „pomarańczowej alternatywie”, alternatyw nie było za wiele…
mr m.