Teraz przyszła kolej na królową polskiej estrady, Marylę Rodowicz:
Nie było u nas wtedy koncertów, więc i pracy dla mnie – wyznaje w tabloidzie. Musiałam żyć z ołówkiem w ręku. Urodziłam dzieci i było nam ciężko, często nie starczało do pierwszego. Do 1986 roku to na mnie wisiał cały dom i musiałam sobie jakoś radzić. Dwa razy do roku jeździłam więc w kilkutygodniowe trasy do Rosji, a także do klubów polonijnych w Stanach Zjednoczonych. Zarobione dolary przemycałam i dało się z tego żyć przez kilka miesięcy. Rozstania z maluchami były naprawdę przykre. Starałam się do nich dzwonić jak najczęściej i na telefony wydawałam straszne pieniądze. Wyjeżdżałam, pracowałam, w międzyczasie prawie wszystko wydawałam na te połączenia. Zamknięte koło. Takie to były czasy… – żali się gwiazda w rozmowie z „Faktem”…
„Rodowicz też zaznała biedy: Musiałam żyć z ołówkiem w ręku, często nie starczało do pierwszego”
…i taka wiedza zostanie po nas, tylko.
mr m.